Kiedyś już Wam obiecywałam, że zrobię swój własny subiektywny ranking marvelowskich produkcji, ale jakoś do tej pory nie udawało mi się go dokończyć. Chciałam już to zrobić przed Infinity War, ale z braku czasu po prostu nie wyszło. Na szczęście teraz jest okazja w końcu tę moją listę Wam pokazać. Bo jak pewnie wiecie w piątek (w końcu!) premiera Ant-Man i Osa. Oj długo nam trzeba było na to czekać, a tłumaczenia przesunięcia premiery Mundialem ani trochę mnie nie przekonywały. Ale teraz tak sobie myślę, że to może i dobrze. Przynajmniej teraz jest czego wyczekiwać. I miałam to szczęście, że jeszcze nigdzie nie wpadłam na spoiler, co jak sami pewnie wiecie jest przeogromnym fuksem.
Od razu uprzedzam, że nie znajdziecie tu analizy poszczególnych filmów. Będą tu jedynie moje bardzo krótkie odczucia.
Poniżej znajdziecie mnóstwo słów 'kocham' i 'uwielbiam', no ale sami chcieliście. ;)
Lubię, ale gdy robi maratony MCU to go nie włączam. Zdecydowanie bardziej wolę Marka Ruffalo, jako Hulka, niż Edwarda Nortona, który nie zdobył aż tak mojej sympatii. Zielone olbrzyma lubię, nawet bardzo, ale znacznie bardziej w pozostałych filmach. Ciekawe, czy gdyby w tym filmie grał Mark, lubiłabym go bardziej? Pewnie tak, bo uwielbiam tego gościa. Zawsze bawi mnie do łez.
Z Thorem to ja od początku miałam problem. Znacznie bardziej wolę go w wydaniu komediowym, niż takim mrocznym. Jak dla mnie to mamy tu trochę nudnych bohaterów. Poza tym Malekith był słabym czarnym charakterem. Chyba tylko Loki sprawia, że warto go obejrzeć. ;)
Przykład tego, że pierwszą część trudno pobić. Chyba żaden czarny charakter nie irytował mnie tak bardzo, jak Whiplash, a o Justinie Hammerze już nawet nie wspomnę. Lubię, ale inne wolę bardziej.
Fajnie pokazali motywację Lokiego. Podobała mi się również zmiana, która nastąpiła w Thorze na końcu filmu. Jedyne, co mi w nim przeszkadza to rozjaśnione brwi Chrisa. Bleh. Ale i tak lubię go oglądać, bo Loki. ;)
Świetny film. Naprawdę dobrze mi się go oglądało, ale przyznam, że za drugim razem podobał mi się bardziej, gdy w końcu zaczęłam pojmować tę całą magię i sprawę z kamieniami. No i oczywiście Benedict Cumberbatch. Nie wyobrażam sobie nikogo innego w roli Doctora Strange'a.
Wiem, że dużo osób narzeka na ten film, ale ja go naprawdę lubię. Mi pomysł z Mandarynem się podobał. Jak dla mnie Robert nadal jest w formie. Jasne, zakończenie trylogii o Iron Manie powinno być trochę lepsze, ale tak czy siak lubię do niego wracać. Znacznie bardziej, niż do 2.
Wow. Po prostu wow. Coś genialnego. Ponad 2 godziny w kinie minęły jak mrugnięcie okiem. Genialnie się bawiłam. Uwielbiam postać T'Challi, który okazał się być znacznie bardziej przystępny, intrygujący i ciekawszy, niż w Civil War. No i Killmonger rozwala system. A Wakanda wyglądała świetnie. Jedyna rzecz, która przeszkadzała mi w tym filmie to ten zniekształcony angielski. Ale ok, jakoś można to przeżyć. No i oczywiście ten post-credits scene z Bucky'm. Moje westchnięcie w kinie było głośne. Naprawdę głośne.
8. Avengers: Age of Ultron (2015)
7. Strażnicy Galaktyki vol. 2 (2017)
Najzabawniejszy film Marvela. Drax, który bawi do łez, Baby Groot, który roztopi każde skute lodem serce, Rocket który ciągle zaskakuje. Cudo! Oglądałam go już bodajże 3 razy i za każdym razem śmieszy mnie tak samo. Uwielbiam, o mój Star-Lordzie, jak ja uwielbiam ten film.
Nie jestem wielka fanką filmów rozgrywających się we wszechświecie (dlatego też nie przepadam za Gwiezdnymi Wojnami, choć nadal trzymam się tej nadziei, że jeszcze kiedyś się w to wciągnę) i trochę obawiałam się tego filmu. Obejrzałam i zaskoczyło. I to jak. Aż sama byłam zdziwiona, że tak bardzo mi się podobał. Stawiam go ponad 2 tylko i wyłącznie dlatego, że ciut bardziej podobała mi się fabuła.
Od niego zaczęłam się moja miłość do MCU. Oglądałam go po raz pierwszy na początku studiów z 7 lat temu i byłam zachwycona. I nadal jestem. Robert Downey Junior to Tony Stark. Jest w tej roli tak prawdziwy, że to aż niemożliwe. Genialny start MCU. Chyba lepiej zacząć się to nie mogło. Kocham!
Kocham ten film. Po prostu kocham. To co ze mną zrobił na pierwszym seansie to po prostu było jedno wielkie woooow. A potem przyszły jeszcze 3 dodatkowe seanse, bo nie mogłam się tym filmem nacieszyć, ciągle było mi mało. I tak więc Infinity War oglądałam 4 razy w ciągu kilku tygodni, w tym 3 razy w ciągu 8 dni. Niech to samo mówi o filmie. Wszystko mi się w nim podobało. Szłam na niego z duszą na ramieniu, a to wszystko z powodu tego, co ludzie wypisywali i wygadywali na długo przez premierą. Och, jakże moje serce biło ze strachu o niektórych bohaterów. Ale wyszłam tak mega szczęśliwa, że banan z gęby to mi dniami nie schodził i na niczym nie mogłam się skupić, jak tylko na roztrząsaniu wątków i myśleniu tym co się wydarzyło, co mogło się wydarzyć. A do tego genialne CGI - Thanos i jego dzieciaki wyglądali GENIALNIE! No i ten początek, myślałam że mi serce wyskoczy. Kocham ten film. Ale nie znalazł się w 3 tylko i wyłącznie z tego względu, że moja słabość do Steve'a Rogersa jest nieopisana (i to on jest powodem, dla którego nie chcę by nadchodził maj 2019), choć trzeba przyznać, że to jego broda właśnie w IW zasługuje na oddzielny film. ;)
subiektywny RANKING FILMÓW MCU
19. Incredible Hulk (2008)
Lubię, ale gdy robi maratony MCU to go nie włączam. Zdecydowanie bardziej wolę Marka Ruffalo, jako Hulka, niż Edwarda Nortona, który nie zdobył aż tak mojej sympatii. Zielone olbrzyma lubię, nawet bardzo, ale znacznie bardziej w pozostałych filmach. Ciekawe, czy gdyby w tym filmie grał Mark, lubiłabym go bardziej? Pewnie tak, bo uwielbiam tego gościa. Zawsze bawi mnie do łez.
18. Thor: Mroczny Świat (2013)
Z Thorem to ja od początku miałam problem. Znacznie bardziej wolę go w wydaniu komediowym, niż takim mrocznym. Jak dla mnie to mamy tu trochę nudnych bohaterów. Poza tym Malekith był słabym czarnym charakterem. Chyba tylko Loki sprawia, że warto go obejrzeć. ;)
17. Iron Man 2 (2010)
Przykład tego, że pierwszą część trudno pobić. Chyba żaden czarny charakter nie irytował mnie tak bardzo, jak Whiplash, a o Justinie Hammerze już nawet nie wspomnę. Lubię, ale inne wolę bardziej.
16. Thor (2011)
Fajnie pokazali motywację Lokiego. Podobała mi się również zmiana, która nastąpiła w Thorze na końcu filmu. Jedyne, co mi w nim przeszkadza to rozjaśnione brwi Chrisa. Bleh. Ale i tak lubię go oglądać, bo Loki. ;)
15. Doctor Strange (2016)
Świetny film. Naprawdę dobrze mi się go oglądało, ale przyznam, że za drugim razem podobał mi się bardziej, gdy w końcu zaczęłam pojmować tę całą magię i sprawę z kamieniami. No i oczywiście Benedict Cumberbatch. Nie wyobrażam sobie nikogo innego w roli Doctora Strange'a.
14. Avengers (2012)
Tak, wiem, że to dopiero 14 miejsce. Lubię
ten film, naprawdę go lubię. Oglądałam go nie raz, ale...pewna rzecz mi
go zniszczyła. A mianowicie, oglądałam go po raz pierwszy z polskim
dubbingiem i to był koszmar. Koszmar, który do tej pory na samo jego
wspomnienie wywołuje we mnie odruch wymiotny. Do tej pory nie mogę
pozbyć się tego z głowy. I mimo, że oglądałam go wiele razy, czy to z
lektorem czy napisami, utarł mi się w głowie, jako coś okropnego. To
straszne, uwierzcie mi, bo ja naprawdę lubię ten film, i to jak
Avengersi stają ramię w ramię przeciwko Lokiemu. Ech, oby w końcu
wylazło mi to z głowy.
13. Iron Man 3 (2013)
Wiem, że dużo osób narzeka na ten film, ale ja go naprawdę lubię. Mi pomysł z Mandarynem się podobał. Jak dla mnie Robert nadal jest w formie. Jasne, zakończenie trylogii o Iron Manie powinno być trochę lepsze, ale tak czy siak lubię do niego wracać. Znacznie bardziej, niż do 2.
13. Ant-Man (2015)
11. Czarna Pantera (2018)
Uwielbiam Ant-Mana. Paul Rudd jest w tym filmie genialny. Przyznam,
że trailer nie do końca mi się podobał i miałam wrażenie, że film
będzie nudny, ale czekała mnie miła niespodzianka. Niby Yellow Jacket
jakoś do końca mnie nie przekonuje, ale i tak świetnie mi się ogląda ten
film za każdym razem. Jestem ogromnie ciekawa, jak wypadnie 2.
11. Czarna Pantera (2018)
Wow. Po prostu wow. Coś genialnego. Ponad 2 godziny w kinie minęły jak mrugnięcie okiem. Genialnie się bawiłam. Uwielbiam postać T'Challi, który okazał się być znacznie bardziej przystępny, intrygujący i ciekawszy, niż w Civil War. No i Killmonger rozwala system. A Wakanda wyglądała świetnie. Jedyna rzecz, która przeszkadzała mi w tym filmie to ten zniekształcony angielski. Ale ok, jakoś można to przeżyć. No i oczywiście ten post-credits scene z Bucky'm. Moje westchnięcie w kinie było głośne. Naprawdę głośne.
10. Spider-Man: Homecoming (2016)
9. Thor: Ragnarok (2016)
Tu muszę przyznać, że ciut obawiałam się, jak to będzie z tym nowym Spider Manem, ale na szczęście Tom Holland wypadł świetnie. Peter
Parker jest nie tylko młodszy, ale i o wiele wiele zabawniejszy. Ja
jestem na tak. Oglądałam ten film już 3 czy 4 razy, i za każdym razem
bawię się na nim tak samo dobrze. I jestem ogromnie ciekawa, jak w
przyszłości wypadnie druga część.
9. Thor: Ragnarok (2016)
Uwielbiam ten film. To ile śmiechu było na sali kinowej dosadnie pokazywało, że nie tylko ja genialnie się na nim bawiłam.
Ogromnie, ale to ogromnie podobało mi się to, co zrobili z tytułowym
bohaterem. Thor stał się nagle o wiele ciekawszy, zabawniejszy i
bardziej przystępny. To chyba jedyny film, obok IW, gdzie Thor tak
bardzo mi się podoba. No i oczywiście Hulk. Ten film idealnie pokazuje,
że takie parowanie bohaterów ma sens. I to wielki, bo genialnie to
wychodzi.
8. Avengers: Age of Ultron (2015)
James Spader jako Ultron? O ludziesz kochani, tak! Jak ja kocham ten głos. No i uwielbiam ten film. Oglądałam go kilka razy i w tej chwili mogłabym oglądać po raz kolejny. Zdecydowanie lepszy, niż jedynka, zarówno pod względem fabuły, humoru, jak i dialogów. No i Kapitan w końcu rządzi w grupie, tak jak powinien. A pojawienie się bliźniaków i Visiona nadaje temu filmowi smaczku.
7. Strażnicy Galaktyki vol. 2 (2017)
Najzabawniejszy film Marvela. Drax, który bawi do łez, Baby Groot, który roztopi każde skute lodem serce, Rocket który ciągle zaskakuje. Cudo! Oglądałam go już bodajże 3 razy i za każdym razem śmieszy mnie tak samo. Uwielbiam, o mój Star-Lordzie, jak ja uwielbiam ten film.
6. Strażnicy Galaktyki (2014)
Nie jestem wielka fanką filmów rozgrywających się we wszechświecie (dlatego też nie przepadam za Gwiezdnymi Wojnami, choć nadal trzymam się tej nadziei, że jeszcze kiedyś się w to wciągnę) i trochę obawiałam się tego filmu. Obejrzałam i zaskoczyło. I to jak. Aż sama byłam zdziwiona, że tak bardzo mi się podobał. Stawiam go ponad 2 tylko i wyłącznie dlatego, że ciut bardziej podobała mi się fabuła.
5. Iron Man (2008)
Od niego zaczęłam się moja miłość do MCU. Oglądałam go po raz pierwszy na początku studiów z 7 lat temu i byłam zachwycona. I nadal jestem. Robert Downey Junior to Tony Stark. Jest w tej roli tak prawdziwy, że to aż niemożliwe. Genialny start MCU. Chyba lepiej zacząć się to nie mogło. Kocham!
4. Avengers: Infinity War (2018)
Kocham ten film. Po prostu kocham. To co ze mną zrobił na pierwszym seansie to po prostu było jedno wielkie woooow. A potem przyszły jeszcze 3 dodatkowe seanse, bo nie mogłam się tym filmem nacieszyć, ciągle było mi mało. I tak więc Infinity War oglądałam 4 razy w ciągu kilku tygodni, w tym 3 razy w ciągu 8 dni. Niech to samo mówi o filmie. Wszystko mi się w nim podobało. Szłam na niego z duszą na ramieniu, a to wszystko z powodu tego, co ludzie wypisywali i wygadywali na długo przez premierą. Och, jakże moje serce biło ze strachu o niektórych bohaterów. Ale wyszłam tak mega szczęśliwa, że banan z gęby to mi dniami nie schodził i na niczym nie mogłam się skupić, jak tylko na roztrząsaniu wątków i myśleniu tym co się wydarzyło, co mogło się wydarzyć. A do tego genialne CGI - Thanos i jego dzieciaki wyglądali GENIALNIE! No i ten początek, myślałam że mi serce wyskoczy. Kocham ten film. Ale nie znalazł się w 3 tylko i wyłącznie z tego względu, że moja słabość do Steve'a Rogersa jest nieopisana (i to on jest powodem, dla którego nie chcę by nadchodził maj 2019), choć trzeba przyznać, że to jego broda właśnie w IW zasługuje na oddzielny film. ;)
3. Kapitan Ameryka (2011)
Akcja rozgrywająca się podczas II wojny światowej, Red Skull jako czarny charakter, niezłomna motywacja Steve'a Rogersa, przyjaźń Steve'a i Bucky'ego - to wszystko tworzy nam świetny film, który ani trochę mi się nie nudzi. No i od niego zaczęła się moja wielka miłość do Kapitana Ameryki.
Kocham ten film. Kocham z całego serca. Ja mam wrażenie, że bracia Russo nie są w stanie zrobić kiepskiego filmu. Uwielbiam to co zrobili z Kapitanem, to że w końcu został pokazany jako lider pełną gębą. Poza tym ZZ to świetny thriller polityczny. No i oczywiście Zimowy Żołnierz. Ja nic nie chcę mówić, ale Bucky Barnes zasługuje na własny film.
2. Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz (2014)
Kocham ten film. Kocham z całego serca. Ja mam wrażenie, że bracia Russo nie są w stanie zrobić kiepskiego filmu. Uwielbiam to co zrobili z Kapitanem, to że w końcu został pokazany jako lider pełną gębą. Poza tym ZZ to świetny thriller polityczny. No i oczywiście Zimowy Żołnierz. Ja nic nie chcę mówić, ale Bucky Barnes zasługuje na własny film.
1. Kapitan Ameryka: Civil War (2016)
Fenomenalny film. Kocham, kocham, kocham. Znam na pamięć, ale i tak oglądam. Russo nie zawodzą po raz kolejny. Potrafią wyciągnąć z postaci wszystko co się da i jest to świetne. Całość jest genialna. Prawie najdłuższy film Marvela, a ogląda się go jakby trwał chwilę. Kocham to, jak w tym filmie pokazany jest Kapitan, to jak poniekąd staje się egoistą i walczy o to, w co wierzy. Uwielbiam scenę na lotnisku, uwielbiam końcówkę. I mój Thorze, Bucky. Ależ ja mam słabość do tej postaci, ale to już pewnie wiecie. A ten rozłam w Avengersach łamie serducho i sprawia, że chce się ponownego ich zjednoczenia. Zatem tak, Civil War lubię najbardziej.
I tak to właśnie u mnie wygląda. :D
Powiem wam, że jestem ogromnie ciekawa, jak wypadnie druga część Ant-Mana i na którym miejscu w moim rankingu się uplasuje. Oby wysoko, bo to będzie oznaczało, że świetnie się będę na nim bawiła.
A wy macie swój ulubiony film Marvela? Podacie mi swój ranking, nie musi być cała 19, wystarczy np. 3 albo 5. Jestem ogromnie ciekawa waszych opinii. I najważniejsze, czy czekacie na premierę Ant-Mana?
11 Komentarze
Czyli widzę, że cykl Kapitan Ameryka muszę dokończyć. Co to za radość w życiu, jak człowiek wreszcie znajduje film, który może oglądać po kilka razy i się to nigdy nie nudzi :) Wiem, że po kilka razy chodzisz na filmy Marvela, więc zdaję się na Twoją ocenę :D Pozdrawiam Zakładka do Przyszłości
OdpowiedzUsuńJa do Kapitana mam wielką słabość, nie będę tego ukrywać. I to wcale nie chodzi o to, że Chris Evans jest przystojny (gdybym na tym się opierała to do połowy, 3/4, a może i nawet 99% postaci miałabym słabość). Do mnie po prostu przemawia to co sobą reprezentuje Steve Rogers. Jego motywacje czy to do udziału w wojnie, stania się Kapitanem, wstąpienia do Avengersów czy chociażby obrony Bucky'ego za wszelką cenę zwyczajnie do mnie trafiają i sprawiają, że go uwielbiam. :D
Usuń"Co to za radość w życiu, jak człowiek wreszcie znajduje film, który może oglądać po kilka razy i się to nigdy nie nudzi" - wielka radość, tym bardziej, że ja rzadko kiedy czymś tak bardzo jestem zafascynowana, że to aż przekracza granicę normalności, tu kłania się tylko chyba HP, a MCU i cła ta otoczka to taki mój własny świat, z którego nie chcę wychodzić. :D
"Civil war" mój ulubiony i znienawidzony jednocześnie film. Po dwóch stronach barykady stają moi dwaj ulubieńcy całego uniwersum. Moje serce bardzo cierpi. </3
OdpowiedzUsuńU mnie na pierwszym pewnie znalazłaby się "Infinity war", ale zaraz potem "Civil war". Filmy z Kapitanem Ameryką również u mnie są wyskok na liście. Zdecydowanie za mocno kocham to uniwersum, dlatego po kolejnej części avengers będę cierpieć w nieskończoność... ;-;
A na Ant-mana czekam bardzo, bo po IW przyda się jego humor, oj tak.
Ja na samą myśl o Avengers 4 mam ból brzucha i niepokój w serduchu. Ale nie mogę się w końcu doczekać ponownego spotkania Steve'a i Tony'ego, oby to tylko nie stało się gdzieś na końcu, gdy któryś z nich umiera. Ach...nie nawet nie idźmy myślami w tę stronę, bo to aż strach.
UsuńA na Ant-Mana mam ochotę wybrać się jeszcze raz, bo ogromnie mi się podobał. :D
Oooo, Spider-Man w nowej odsłonie zauroczył i mnie! Również i moja przygoda zaczęła się od człowieka-żelazko, uwielbiam Starka! No i Kapitan Ameryka z brodą... <3
OdpowiedzUsuńTom tak idealnie pasuje do roli Petera, że aż nie mogę. Jestem ogromnie ciekawa jak wypadnie druga część SM, czyli Far from home. :)
UsuńNie spodziewałam się Kapitana Ameryki na pierwszym miejscu :p
OdpowiedzUsuńBo nie wiesz, jak ogromną przeogromną mam do niego słabość. :D
UsuńDla mnie na pierwszym miejscu są "Strażnicy Galaktyki" :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam Avengers-ów :). Najbardziej podobała mi się część ostatnia - Infinity War i z nie cierpliwością czekam na kolejną. Ostatnio sprawiłem sobie nawet kilka gadżetów - https://4gift.pl/gadzety/gadzety-filmowe/avengers-infinity-war-gadzety-z-filmu/ związanych z tym filmem. Ta część zakończyła się na prawdę bardzo ciekawie i pozostawiła po sobie wiele znaków zapytania.
OdpowiedzUsuńUwielbiam filmy Marvela, będę musiała je nadrobić w wolnym czasie, bo już dawno żadnych nie oglądałam. Koniecznie muszę obejrzeć IronMana i Avengersow. Wiesz może gdzie są one dostępne? :D
OdpowiedzUsuńZaczytane-dziewczyny.blogspot.com