Apogeum (Za Kurtyną #1) - Laura Savaes

Wszystko zaczyna się w słoneczny weekend, gdy Lena wybiera się na wycieczkę wspinaczkową. Kiedy czołga się w jaskiniowym tunelu, nagle ogarnia ją dziwne uczucie. Po wyjściu na zewnątrz okazuje się, że jej towarzyszy nigdzie nie ma.
Próbując zrozumieć co się właściwie stało, ostatecznie musi pogodzić się z jedynym możliwym wyjaśnieniem – przeniosła się do innego wymiaru. To tajemnicze królestwo nazywa się Ardiven i przypomina Europę sprzed kilkuset lat. Nie ma tu prądu, ludzie wierzą w kilku bogów, a nazwy geograficzne i obyczaje są zupełnie inne od tych obowiązujących w jej świecie.
Zagubionej dziewczynie z pomocą przychodzą szarmancki i odpowiedzialny Eavan oraz arogancki i cyniczny Cedrik. Lena, rozdarta między rozsądkiem i namiętnością, za wszelką cenę próbuje przetrwać w nowej rzeczywistości.
W jakie osobiste i polityczne gierki grają obaj mężczyźni? Który z nich okaże się godny zaufania? Czy Lenie uda się wrócić do domu? I czy w ogóle będzie chciała?

Wyobraźcie sobie, że pewnego dnia wybieracie się na spacer czy wycieczkę, wędrujecie po górach bądź lasach lub gdziekolwiek, i nagle znikacie ze swojego świata i przenosicie się do zupełnie innej rzeczywistości, która ani trochę nie przypomina tego wszystkiego, co znacie. I w dodatku jesteście sami. Żadnej żywej duszy dookoła. Nic. Obcy świat. Przerażające, czyż nie? I właśnie w takiej sytuacji znajduje się Lena, nasza główna bohaterka, której życie w jednej chwili całkowicie się zmienia. Jak odnajdzie się w tej sytuacji? Na co musi uważać? Komu może zaufać? Jak się ma zachować, gdy jej życie nagle znajduje się w niebezpieczeństwie? I najważniejsze, jak ma wrócić do domu? 

Apogeum to historia dziewczyny, która zostaje wypchnięta ze swojego bezpiecznego kokonu i wrzucona do nowego świata, w którym musi zmierzyć się ze swoimi słabościami i poznać samą siebie. To historia pełna tęsknoty i bólu. To historia trudnych wyborów i pójścia za głosem serca. To w końcu historia o dziewczynie, która po raz pierwszy otwiera swoje serce na miłość. 

Zanim sięgnęłam po książkę wiedziałam, że moim problemem mogą być polskie imiona i nazwy. I nie będę ukrywać, że początkowo bardzo mnie one uwierały. Czułam, że psują mi one odbiór tej historii, bo nie mogłam się w nią wciągnąć. Na szczęście problem ten powoli zaczął znikać z każdym kolejnym rozdziałem, gdy tylko Lena przeniosła się z Polski do Ardiven, tym bardziej, że i tej polskości było coraz mniej. Koniec końców przestałam zwracać na to uwagę. 

Czym kupiła mnie ta historia? Przede wszystkim tym światem alternatywnym z królestwem w klimacie Europy sprzed kilkuset lat. Bo jakżeby nie mogła?! Ta specyficzna atmosfera dawnych wieków, te królewskie potyczki i dworskie intrygi, a do tego pojawia się tu wątek romantyczny z niezwykle intrygującym trójkątem miłosnym, który sprawiał, że czułam bardzo pozytywne wibracje. Nie będę ukrywać, że zarówno Eavan, jak i Cedrik po troszku zdobyli moje serce, i to oni, a właściwie ich wzajemna, pełna konfliktu, relacja, ale także rozmowy z Leną, sprawiły, że ta historia mnie zauroczyła, i w pewnym momencie między mną a Apogeum kliknęło. I tak już pozostało do końca. Być może, gdyby nie ta dwójka to jednak ciężko byłoby mi nie zacząć się tą historią nudzić, bo akcja jest tu raczej spokojna, ale gdy tylko którykolwiek z panów pojawiał się na pierwszym planie momentalnie przykuwało to moją uwagę. Zresztą, jak by nie mogło, skoro zarówno Eavan, jak i Cedrik są niezwykle ciekawymi postaciami z wieloma warstwami, które chce się odkrywać, jedną po drugiej. I niby łatwo ich określić, bo jeden, ten pierwszy, jest dobry, rycerski, godny zaufania i pełen szacunku, natomiast drugi pewny swojej atrakcyjności, czarujący, bezczelny i zuchwały. Wydaje się więc, że od razu wiadomo, który z nich jest tą właściwą opcją, a który zdecydowanie nie. Ale czy aby na pewno? No właśnie, ona jedna i dwóch zwaśnionych, ale jakże intrygujących, mężczyzn. Zapewniam was, że się dzieje. I jestem ogromnie ciekawa, jak to dalej się potoczy. Zatem, chyba nie muszę już nic więcej dodawać w kwestii kupienia mnie, prawda? 

Wiem natomiast, że dla wielu problemem może okazać się sama Lena, bo nie da się zaprzeczyć, że bywa irytująca, szczególnie wtedy, gdy co chwilę wspomina swojego brata. Wielu również może wydawać się słaba, zbyt niezdecydowana i kompletnie zależna od innych. Ale patrząc na to, w jakiej sytuacji się znalazła, i jak wyglądało jej życie, raczej ciężko ją za to wszystko winić. Z drugiej strony cała ta sytuacja to też szansa dla niej by poznać swoje mocne strony, by w końcu zawalczyć o siebie i przestać być ciągle damą w opałach. I to właśnie to u niej obserwujemy wraz z kolejnymi rozdziałami. Dla mnie fakt, że widzimy u Leny te wszystkie jej emocje, i powoli zachodzące w niej zmiany, jest jak najbardziej na plus, bo dzięki temu wydaje się być bardziej prawdziwa. W sumie nie wiem czy chciałabym od razu dostać tę silną, radzącą sobie z każdą przeszkodą, pozbawioną strachu i bardzo niezależną bohaterkę. Chyba jednak bardziej wolę tę Lenę, która powoli dojrzewa do takiej właśnie postaci. Ale będę w stanie zrozumieć, jeśli ktoś jej tak zwyczajnie nie polubi. Tym bardziej, że ilość jej przemyśleń, chwilami bardzo długich, potrafi być męcząca i wybija z rytmu. 

Wracając do plusów tej powieści to bardzo spodobał mi się jej klimat i towarzysząca jej muzyka. Będę ją też chwalić za lekkie pióro, dialogi i humor - rozmowy pomiędzy Leną, Eavanem i Cedrikiem wywoływały u mnie jeden wielki uśmiech na twarzy. Spodobał mi się dobrze napisany motyw zagubienia i tęsknoty, bo dzięki temu mogłam lepiej zrozumieć główną bohaterkę, a także świetna kreacja dwóch męskich postaci, w których nie trudno się nie zauroczyć, a co dopiero wybrać tego jednego jedynego. I w końcu brawa za główny motyw przenoszenia się do świata alternatywnego i próby naukowego wyjaśnienia zaistniałej sytuacji. No i to zakończenie! Och, naprawdę bardzo mi się to wszystko podobało.

Mam nadzieje, że w drugiej części wyjdziemy poza trójkę głównych bohaterów i lepiej poznamy Ardiven, bo chcę wiedzieć więcej o tym świecie, o jego zwyczajach, o zasadach w nim panujących, jego historii i ludziach. Chcę więcej intryg, tajemnic, zwrotów akcji, napięcia, emocji, no i oczywiście miłości. I jeśli to wszystko znajdzie się w kolejnych częściach to Za kurtyną ma szanse stać się czymś naprawdę świetnym na naszym rodzimym rynku wydawniczym.  

Zatem, dla kogo jest Apogeum? Dla osób, które lubią romanse z wątkiem fantastycznym. Odnajdą się tu czytelnicy wielbiący trójkąty miłosne z niezwykle czarującymi męskimi bohaterami. I nie zapominajmy o tych, którzy lubią intrygi, tajemnice i polityczne gierki, bo i oni zdecydowanie znajdą tu coś dla siebie. 

A komu Apogeum może się nie spodobać? Czytelnikom, którzy nie przepadają za polskimi imionami i nazwami. Osobom, które nie lubią trójkątów miłosnych i historii w dużej mierze skupionych na romansie, bo jest go tu bardzo dużo. I jeśli komuś przeszkadzają bohaterki, które nie od razu wydają się silne i niezależne oraz którym ciężko przychodzi podjęcie decyzji, to (początkowo) ta historia może nie przypaść do gustu. Ale od razu informuję, że ja też miałam z tym problem. Przez pierwszych kilkadziesiąt stron miałam wiele momentów, w których chciałam ją porzucić. Do 150 strony nadal nie byłam przekonana, czy chcę dalej to czytać. Dopiero gdzieś w połowie przyszedł ten fragment, w którym w końcu się wciągnęłam i już do końca nie chciałam się od niej odrywać. Gdybym jednak odłożyła ją po pierwszych rozdziałach to bym żałowała. Teraz to wiem. Zatem, dajcie jej szansę, bo może z wami będzie podobnie.

Apogeum nie jest powieścią pozbawioną wad, ale według mnie to bardzo ciekawe rozpoczęcie trylogii, które sprawia, że chce się więcej i więcej. Zapewniam was, że po przeczytaniu ostatniego zdania będziecie całym sercem pragnąć kolejnego tomu. 

________________________________________________
Za udostępnienie egzemplarza dziękuję wydawnictwu You&YA

Prześlij komentarz

1 Komentarze

  1. Nie byłam pewna czy czytać polską autorkę, bo jakoś nie przepadam, ale po tym, co przeczytałam, to sięgnę, choćby po to by dowiedzieć się, o co cały ten szum na bookstagramie. ;)

    OdpowiedzUsuń