Kto zwycięży w tym polityczno-miłosnym sporze? Czy Dominik i Lena zdołają wrócić do domu? Czy można kochać dwóch mężczyzn jednocześnie? I jak podjąć decyzję, gdy wybór jest tragiczny?
Jedynie czego żałuję to to, że wątek miłosny przykrywa resztę. Naprawdę brakuje mi szerszego spojrzenia na ten świat. Mam wrażenie, że ciągle przebywamy w tych samych miejscach i tylko lekko posuwamy się do przodu, gdy gdzieś tam obok rozgrywa się cała polityczna gra, która przecież ma znaczenie dla całej tej historii, a trochę jakby nas omijała. I właściwie dowiadujemy się tylko tyle, ile wie Lena. A chciałabym więcej tej wielkiej gry, z intrygami, kłamstwami, małymi i większymi zwycięstwami i całą tą wojenną otoczką. A niestety dostajemy tak niewiele informacji i skupiamy się głównie na miłosnych rozterkach.
I tak sobie myślę, że wyjście poza trójkę głównych bohaterów i ich uczucie, dodanie kilku drugoplanowych, którzy na dłużej wnieśliby trochę i informacji i świeżości (jest tu jedna postać, która dobrze to robi), a także przerzucenie nas z boku w sam środek wojennej rozgrywki, dobrze by dla tej historii zrobiło.
Ale trzeba przyznać, że wątek tytułowej kurtyny i całego tego międzywymiarowego przejścia jest szalenie interesujący i bardzo przyjemnie wpleciony w całą resztę. Ale to już sami musicie poznać, bo nie chcę przypadkiem czegoś zdradzić.
W każdym razie w Perygeum jest i interesująco, i gorąco, i zabawnie i emocjonująco. I co najważniejsze bez syndromu drugiego tomu.
Ja się dobrze bawiłam i już czekam na trzeci tom.
0 Komentarze