Mitologia celtycka. Duchy. Magia. Porwania. Tajemnice. Więzi rodzinne. Miłość. Myślicie, że to coś dla Was?
Jack Tamerlaine od dziesięciu długich lat nie postawił stopy na Cadence. Opuścił wyspę jako chłopiec, by uczyć się na barda. Początkowo zagubiony i osamotniony z czasem pokochał kontynent. Po latach nauki miał właśnie zostać asystentem na uniwersytecie.
Kiedy jednak młode dziewczęta zaczynają znikać z wyspy, mężczyzna odpowiada na wezwanie przywódcy klanu i wraca, by razem z Adairą, swoją nemezis i odwieczną rywalką z dzieciństwa, pomagać w poszukiwaniach zaginionych. Oboje szybko odkrywają, że są lepszymi sojusznikami niż wrogami, a ich pełna rezerwy współpraca powoli zamienia się w coś więcej.
Na Cadence nie można jednakże nigdy tracić czujności. Wyspa pełna jest zaklęć, a rządzące nią duchy żywiołów pokazują swoje kapryśne oblicze. Obłaskawić je może tylko muzyka. Niestety z każdą wybrzmiewającą nutą staje się jasne, że problemy z duchami są znacznie poważniejsze, niż początkowo się wydawało, a starszy, jeszcze mroczniejszy, niż zaginięcia dziewcząt, sekret czai się pod powierzchnią, grożąc unicestwieniem wszystkich i wszystkiego.
Jack Tamerlaine po dziesięciu latach nieobecności wraca do swojego rodzinnego domu, by pomóc w odnalezieniu porwanych dziewczynek, a my fragment po fragmencie, rozdział po rozdziale, zatapiamy się w melancholijny świat pełen magii i liryczności, by poznać tajemnice ukrytej za mgłą wyspy.
Rzeka zaklęta to utrzymana w iście poetyckim klimacie opowieść o dwóch zwaśnionych klanach, pełna intryg i sekretów odkrywanych w towarzystwie duchów przy akompaniamencie muzyki, łącząca ze sobą elementy fantastyki i thrillera, która jest w stanie oczarować od pierwszych stron. A wszystko to przysnute zgoła mglistą atmosferą przywołującą na myśl szkockie wzgórza i wyspy. Jest klimat. Nie ma tej książce tego odmówić.
Dużym plusem tej opowieści są jej bohaterowie. Mamy tu barda wracającego do domu i poznającego swoją przeszłość, dziedziczkę ratującą swój lud, pracoholika w postaci strażnika głęboko skrywającego swoje emocje i jego partnerkę, która kocha, ale nie wiem czy jest kochana, matkę ukrywającą tajemnice dawnych lat i siostrę pragnącą miłości brata. I choć, co prawda, wątek miłosny Jacka i Adairy nie do końca mnie przekonał, bo niby od wrogów do kochanków, ale jednak jakoś tak szybko i bez chemii, to już wątek Torina i Sidry ruszył moje serducho, bo został naprawdę ciekawie i wzruszająco poprowadzony. A wszystko poprzeplatane z próbami rozwiązania zagadek znikających dziewczynek na wyspie.
Akcja Rzeki Zaklętej nie gna na łeb na szyję. Tu zdecydowanie mamy do czynienia z powolnym wprowadzaniem czytelnika w wykreowany świat. Co prawda, w dalszych częściach tej opowieści trochę się to zmienia, gdy odkrywamy przeróżne tajemnice, dzięki którym dostajemy zwroty akcji, ale jednak nadal nie dzieje się tu aż tak dużo i szybko. Ale to nieśpieszne tempo tu pasuje. Mnie osobiście brakowało w fabule napięcia, które powodowałoby szybsze bicie serca, ale po prostu taka jest to książka, nie o to w niej chodzi. I dobrze.
Zatem, jeśli liczycie na dynamiczną historię, której strony będziecie przewracać w zawrotnym tempie, to musicie skierować swoją uwagę na inny tytuł. Ale jeśli pragniecie mistyczności, lekkiej patetyczności i tajemniczości to Rzeka Zaklęta jest dla Was.
A ja już czekam na drugi tom.
Za możliwość przeczytania książki dziękuje wydawnictwu You&YA.
0 Komentarze