Świat bez głodu, bez chorób, bez wojen i biedy. Ludzkość pokonała nawet śmierć. O zakończeniu czyjegoś życia mogą zadecydować jedynie kosiarze. To oni kontrolują wielkość populacji.
Dwoje nastolatków Citra i Rowan rozpoczyna szkolenie na kosiarzy. Choć żadne z nich tego nie chce, będą musieli opanować trudną sztukę „zbierania życia”, ryzykując to, co mają najcenniejsze. Za idealny świat trzeba bowiem zapłacić wysoką cenę…
Świat bez chorób. Świat bez bólu. Świat, w którym można ‘zawrócić znad krawędzi’ jako staruszek i znowu stać się młodą osobą i zacząć wszystko od nowa. Świat, w którym poskładają Cię nawet po skoku z wysokiego budynku, po którym została z Ciebie niekształtna breja. Świat, w którym masz czas absolutnie na wszystko. Świat, w którym masz dostęp do wszystkiego. Świat, w którym możesz być tym, kim chcesz. Świat, w którym nic Cię nie ogranicza. Nawet śmierć. Bo śmierci w nim nie ma. Chyba, że zostaniesz wyborem Kosiarza. Wtedy śmierci już nie uciekniesz.
Świat (prawie) idealny, czyż nie? Na pierwszy rzut oka można powiedzieć, że tak. Wszystko wydaje się doskonałe. Nad sprawiedliwością i dobrobytem czuwa Thunderhead, czyli sztuczna inteligencja, a szanse na zebranie przez Kosiarza są dosłownie minimalne. Nic tylko żyć i nie umierać. Ale, gdy wraz z dwojgiem nastolatków rozpoczynających szkolenie w zabijaniu, zagłębiamy się w ten świat, widzimy, że pod wieloma perfekcyjnymi warstwami ukrywa się jego zgnilizna, a pod bańką pozornego szczęścia i ideału szczerzy swoje zęby okrutność. Bo może i z chorobami i śmiertelnością w tym świecie sobie poradzili, ale z ciemną stroną ludzkiej natury już niekoniecznie.
Kosiarze zmuszają do refleksji na temat moralności i etyki śmierci, ale także życia i człowieczeństwa w swojej najprostszej postaci. Jest to powieść pełna mroku, emocji, tajemnic, intryg, atmosfery zagrożenia i zaskakujących zwrotów akcji. Wciąga od samego początku i zostaje w głowie na długo po przeczytaniu.
To dobra młodzieżowa dystopia. Ale...
Fabuła tej powieści ma trochę nierówne tempo. Są tu momenty rozwleczone tam, gdzie nie trzeba, a skrócone w miejscach, gdzie przydałoby się im poświęcić więcej stron. Żałuję na przykład, że Shusterman tak mało miejsca poświęcił na ukazaniu nam treningów Citry i Rowana u Kosiarza Faradaya, szybko przeskakując w czasie o kilkanaście tygodni. Tym bardziej, że między tą dwójką coś zaczynało się dziać. Brakowało mi też przestrzeni na poznanie bohaterów drugoplanowych, bo z ich potencjałem zdecydowanie zasługiwali na to, byśmy mogli spędzić z nimi trochę czasu. Ale tak, nie da się zaprzeczyć, że skupienie się w głównej mierze na pokazaniu, jak władza demoralizuje, jest największym plusem tej powieści. I właśnie tego chce się więcej.
Zatem, jeśli lubicie młodzieżowe dystopie z ciekawą wizją świata, bohaterami, którzy muszą stawić czoła nowej rzeczywistości, gdzie fabuła nie pędzi na łeb na szyję, a wątek romantyczny jest bardzo okrojony, to ta książka jest dla Was. Ja długo czekałam na wznowienie Kosiarzy, bo od dawna chciałam poznać ten świat. I choć nie zachwyciłam się tak bardzo, jak bym tego chciała, to koniec końców rozczarowana nie jestem. I zdecydowanie czekam na drugi tom.


0 Komentarze