Crave. Pragnienie (#1) / Tracy Wolff

Czyżby właśnie rozpoczął się powrót wampirów i innych zmiennokształtnych do naszego książkowego świata?


Ten, którego pożądasz, to ten, przez którego możesz zginąć.
Kiedy wstąpiłam do akademii zmienił się mój cały świat. Nic się tutaj nie zgadza, ani jeśli chodzi o to miejsce, ani o tutejszych uczniów. Oto ja, zwykła śmiertelniczka wśród bogów... lub potworów. Nadal nie umiem zdecydować, do której z tych walczących frakcji należę i czy w ogóle stoję po czyjejś stronie. Wiem tylko, że łączy ich jedna rzecz – nienawiść do mnie.
Jest jeszcze Jaxon Vega. Wampir z mrocznymi sekretami, który od stu lat nic nie czuje. Jest w nim jednak coś, co mnie pociąga, jakaś zgryzota, która w jakiś sposób pasuje do mojego smutku. To może oznaczać śmierć dla nas wszystkich.
Jaxon odgrodził się od świata nie bez powodu. A teraz ktoś chce obudzić śpiącego potwora, a ja zastanawiam się, czy nie zostałam tu sprowadzona celowo – jako przynęta.

Crave to jeden wielki sentyment do czasów sprzed dekady, gdzie romanse paranormalne święciły swoje triumfy, które mimo ich schematyczności i oklepanych motywów kochało się całym sercem. Tutaj również mamy stratę rodziców, przeprowadzkę, tajemniczego chłopaka, szybkie zauroczenie, niebezpieczeństwo, sekrety, istoty nie z tego świata, i mnóstwo innych elementów tak dobrze nam znanych. Tak, nie da się zaprzeczyć, że Crave ma vibe YA tamtych lat. Czy to dobrze, czy źle, oceńcie już sami.

Crave należy traktować jako wprowadzenie. Wprowadzenie do świata wampirów i innych zmiennokształtnych osadzonego w mroźnym, lekko niepokojącym i mrocznym alaskańskim klimacie. Nieidealne i dosyć przydługie (znacznie ciekawiej robi się dopiero po połowie), ale i zabawne, urocze, intrygujące oraz zachęcające do sięgnięcia po kolejne tomy. Po takim zakończeniu…cóż…nie może być inaczej. Nawet mając w tyle głowy wszystkie wady tego tomu.

Pierwsza część to taki średniaczek, gdzie bardziej skupiamy się na wprowadzaniu w świat i poznawaniu bohaterów, a także na obserwowaniu rozwijającej się romantycznej relacji pomiędzy Grace i Jaxonem, która niejednokrotnie powoduje przewracanie oczami, niż na emocjonującej akcji i fabule. I trochę tych emocji i napięcia tu brakuje. Oprócz końcówki. Ale ja o tym wiedziałam. I wiem też, że kolejne części będą już lepsze. Znacznie lepsze. I już nie mogę się ich doczekać.

Sięgając po tę książkę pamiętajcie, że jest tu mnóstwo wzdychania Grace do Jaxona – naprawdę dużo wzdychania. Dużo! Bohaterki romansów paranormalnych sprzed dekady byłyby dumne. Żeby nie było, że nie ostrzegałam.

I tak, tłumaczenie naprawdę pozostawia wiele do życzenia.

No nic, teraz nie pozostaje nic innego, jak tylko czekać na drugi tom. Bo tam będzie lepiej. Musi być. 

 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Filia/Hype. 

Prześlij komentarz

0 Komentarze