Gdy Elaine traci nie tylko zdolności, ale również Bale’a, wszystko zaczyna się walić. Siły Czerwonej Burzy odnoszą kolejne zwycięstwa, a wizja wymarzonego świata Ellie, gdzie wszyscy żyją w pokoju, coraz bardziej się oddala. Kiedy dziewczyna staje w São Paulo twarzą w twarz z Bale’em, w jej sercu pojawia się iskierka nadziei: może nie wszystko stracone? Może nadal jest w stanie uratować miłość swojego życia? I świat?
Bo jednego jest pewna: w pojedynkę nie będzie w stanie ochronić pravortexu. Tylko wspólnie z Bale’em może wrócić do przeszłości – tam, gdzie wszystko się zaczęło…
Miłość, która jest początkiem rozpoczyna się zaraz po zakończeniu drugiego tomu i od razu wrzuca nas w świat, który jedną nogą jest już w stanie wojny pomiędzy ludźmi a zmutowanymi. Za to świat Elaine już się rozsypał. Strata mocy i Bale’a daje o sobie znać, ale dzięki temu mamy tu chwilę na refleksje i rozmowy. Ale choć bywa i smutno i boleśnie, to nadal nie brakuje tu przeskoków w czasie, prób ratowania świata i ukochanych osób oraz wszystkiego tego, co miały w sobie dwa poprzednie tomy. Ale o fabule już cicho sza – sami się przekonajcie.
Anna Benning umiejętnie gra na emocjach czytelników po raz kolejny dostarczając nam masę tajemnic i powoli odkrywając karty, by na końcu złączyć wszystko w całość pozostawiając nas w niemałym szoku. I właśnie ta nieprzewidywalność jest największym plusem tej historii. Nie wiesz, jakie decyzje podejmą bohaterowie, kto popełni błąd, kto zaskoczy, czy kogoś będzie trzeba pożegnać, co tu zaraz może się zmienić i jak to wszystko się zakończy. I to tak bardzo w niej lubię – jest i ciekawie, i przerażająco, i wzruszająco, i niebezpiecznie. Nie da się od tego oderwać. Znowu!
Anna Benning poprzednimi dwoma tomami wysoko zawiesiła sobie poprzeczkę, bo zarówno w pierwszej, jak i w drugiej części nie brakowało ani akcji, ani napięcia, ani tajemnic, ani emocji. I w takich przypadkach (prawie) zawsze istnieje niewielka obawa, że może koncepcja i pomysły mogły już zostać wyczerpane i finałowy tom nie doniesie, że nie spełni oczekiwań i balonik ekscytacji pęknie. Nic bardziej mylnego. Trzeci tom jest tak samo świetny, jak poprzednie, a cała trylogia z tą wspaniale rozbudowaną historią, intrygującymi bohaterami, podróżami w czasie i przestrzeni, światem przyszłości i emocjami jest nie do zapomnienia. Ja jestem zachwycona. I absolutnie usatysfakcjonowana.
Vortex to jest jedna z tych serii YA, która non stop jest na etapie wzrostowym i nawet na chwilę nie schodzi poniżej swojego poziomu. A jest mi to o tyle łatwiej stwierdzić, bo przecież poznałam tę historię zaledwie w ciągu ostatnich kilkunastu dni, zatem moje spojrzenie na nią jest całościowe i bardzo świeże. I wiecie, ani przez moment nie pomyślałam, że chciałabym już przeczytać coś innego. Wręcz aż mi smutno, że muszę pożegnać się z tymi wszystkimi bohaterami. I coś czuję, że będę za nimi tęsknić.
Ach, no nic. Pozostaje mi tylko jedno – czytajcie!
Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Must Read.
0 Komentarze