Kiedy bohaterowie ruszają w poszukiwaniu śladów cywilizacji, każdy z nich posiada głęboko skrywane tajemnice. Aby pokonać trudną drogę, będą musieli zmierzyć się nie tylko ze strachem, sekretami i konsekwencjami własnych działań, ale przede wszystkim stawić czoło prawdzie. Co pozostaje, kiedy jesteśmy zdani tylko na siebie? Jak walczyć o przyszłość, kiedy każdy dzień jest wyzwaniem?
W świecie spustoszonym przez wirusa pewne jest tylko jedno – że coś do siebie czują.
To, co zostaje po końcu świata to postapokaliptyczna powieść drogi, w której to podróżujemy przez wschodnie wybrzeże zdziesiątkowanej przez supergrypę Ameryki Północnej, w towarzystwie dwóch nastoletnich chłopaków, pomiędzy którymi początkowy brak zaufania subtelnie przeradza się w przyjaźń i… coś znacznie więcej. A obserwowanie tej zmiany jest absolutnie poruszające i chwytające za serce.
Akcja w tej książce nie zawodzi i nie ma tu ani chwili na nudę, bo przez wszystkie jej strony ten cichy głos z tyłu głowy, co chwilę przypomina, że tu za każdym rogiem może czaić się niebezpieczeństwo i nie każda napotkana przez Andrew i Jamie'ego osoba może okazać się godna zaufania, więc prawie non-stop drżymy o życie tej dwójki. Zatem tak, emocji jest w niej co niemiara, ale na szczęście obok niepokoju i napięcia znajdują się tu chwile na trochę śmiechu (żarty i wstawki popkulturowe totalnie mnie kupiły), wzruszenia i radości.
Nie mam do czego się przyczepić, bo dla mnie jest to taka idealna młodzieżówka – wartościowa, zabawna, chwilami bardzo poważna, niewulgarna, z super klimatem post-apo i bardzo fajną kreacją świata i bohaterów (również tych drugoplanowych), w której zatraca się od pierwszych stron. Rozdziały są bardzo przejrzyste i niezbyt długie, przez co naprawdę szybko się ją czyta. A do tego cała historia opowiedziana jest zarówno przez Andrew i Jamie’ego, a tych chłopaków nie da się nie polubić, i to właśnie dzięki nim możemy zobaczyć tu wiele odcieni miłości, ciepła, determinacji, strachu, samotności, cierpienia i…nadziei.
Wiecie co? Uwielbiam książki, które połykam w ciągu jednego dnia. A z tą tak właśnie było. Naprawdę świetnie się przy niej bawiłam.
-01.jpeg)

0 Komentarze