Happy place / Emily Henry

 
Czy jedne wakacje mogą wszystko zmienić?
Harriet i Wyn to para idealna – pasują do siebie jak świeża bułka z masłem, gin z tonikiem, Blake Lively i Ryan Reynolds.
Każdego roku przez ostatnie dziesięć lat spędzali tydzień w domku w Maine, pijąc wino, jedząc ser i owoce morza oraz rozkoszując się morskim powietrzem w towarzystwie swoich przyjaciół. Tak miało być i tym razem.
Z jednym drobnym szczegółem. Harriet i Wyn zerwali sześć miesięcy temu. I nadal nikomu o tym nie powiedzieli…
Ale to ostatni raz, kiedy będą tu wszyscy. Domek jest na sprzedaż, a oni nie potrafią znieść myśli, że ich rozstanie złamie serce również ich najbliższym. Dlatego postanawiają zachowywać się jak para jeszcze przez tydzień.
Czy można udawać zakochanych tak, by nikt się nie zorientował, przed ludźmi, którzy znają cię najlepiej na świecie?

 
Happy place to historia o dorastaniu, wybaczaniu i przyjaźni, w której razem z bohaterami przeżywamy ich strach przed zmianami, niezrozumieniem czy utratą relacji z bliskimi osobami. Bardzo realistyczna. I uderzająca w czule struny. A także angażująca. Szczególnie w wątku wieloletniej przyjaźni - jakże to było prawdziwe. Choć nie da się ukryć, że i ten miłosny, pomiędzy Harriet i Wynem, niesie ze sobą wiele emocji. Słodko-gorzkich. Zresztą, jak cała ta historia.

Podobała mi się. Och, jakże mi się podobała. I uderzyła mnie. Nawet bardzo. Może dlatego, że widziałam cząstkę siebie zarówno w Harriet, jak i w Wynie. Rozumiałam ich emocje, podjęte decyzje czy obawy. A ich rozmowy o bólu, popełnionych błędach, strachu, rozczarowaniu czy niezadowoleniu były niemalże boleśnie poruszające. Zresztą cała ta historia lekko łamie serce, gdy obserwujemy, jak wiele rzeczy niszczy się po drodze, jeśli nie mówi się głośno o problemach i własnych uczuciach.

Mam wrażenie, że Happy place to najbardziej refleksyjna z książek Emily Henry. Najbardziej złożona, choć jednocześnie bardzo prosta. Ale jest piękna w tej swojej prostocie. I warta poświęcenia jej tych kilku chwil. Zdecydowanie.

To co, teraz nie pozostaje nic innego, jak tylko czekać na Funny story.
 

Za możliwość przeczytania książki dziękuję wydawnictwu Kobiece. 

Prześlij komentarz

0 Komentarze