Miłosna dogrywka / Poppy J. Anderson

Czy w grze o miłość jest szansa na szczęśliwy finał?
Nowy Jork dla Hanny Dubois to spełnienie marzeń. W końcu może starać się o stypendium oraz upragnione miejsce na doktoracie. Jednak los ma dla dziewczyny zupełnie inne plany i wrzuca ją z impetem na Johna, słynnego byłego rozgrywającego, a aktualnego trenera, New York Titans.
John Brennan jest wcieleniem amerykańskiego ideału, a Hanna jego kompletnym zaprzeczeniem. Nie ma pojęcia o footballu i zamiast sławy interesuje ją polityka zagraniczna. Paparazzi zaczynają polowanie na pannę Dubois, aby pokazać byłemu rozgrywającemu, że nie będzie z nią szczęśliwy. Bezpardonowe polowanie na Hannę poważnie zagraża szczęśliwemu związkowi. Dziennikarze zapominają jednak o najważniejszym: nie można pogrywać z Johnem Brennanem, a wypowiedzenie wojny jego ukochanej to bardzo zły pomysł. W końcu w tej grze to on ustala zasady.

 
Miłosna dogrywka to romans pełen znanych nam schematów, w którym on jest przystojny, sławny i bogaty (a do tego trener znanej drużyny), a ona gruba, brzydka i nieidealna (przynajmniej tak właśnie myśli o sobie Hanna). Poznają się kompletnie przypadkiem i dosyć szybko w sobie zakochują. Niestety kompleksy dziewczyny, a także 'fani' Johna i prasa stają na drodze tej miłości. I to nie raz z fatalnymi skutkami.

Nie jestem fanką bohaterek, które na każdym kroku źle o sobie mówią i myślą. A Hanna naprawdę nie ma w sobie za grosz pewności siebie. Ale jeszcze ten brak pewności siebie dałoby się znieść, gdyby nie to, że John od samego początku do końca musi niemalże siłą wciskać dziewczynie do głowy, że dla niego jest idealna. Ale jej i tak to nie przekonuje. Dlaczego?!

Czy ta książka jest zła? Nie, nie jest. Naprawdę ma ona dobre momenty, ale niestety ilość dram (i to takich wyssanych z palca) jest dla mnie za duża. Tym bardziej, że główna bohaterka nie lubi ani rozmawiać ani rozwiązywać problemów, bo woli...uciekać. I tak w kółko i w kółko. Trochę to jednak było dla mnie męczące.
 
Miłosna dogrywka jest dla każdego kto lubi nieskomplikowane, przewidywalne i schematyczne historie pełne zawirowań i dram. I to zdecydowanie książka na jeden wieczór. Chwilami bardzo przyjemna, innym razem irytująca. Szkoda, że u mnie przeważyło to drugie. 
 

Za możliwość przeczytania dziękuję Legimi/Labreto.

Prześlij komentarz

0 Komentarze