Żmija i skrzydła nocy / Carissa Broadbent

Adoptowana córka króla wampirów Zrodzonych z Nocy, Oraya, ugruntowała sobie pozycję w świecie, w którym polowano na jej życie. Aby móc być czymś więcej niż zdobyczą, musi wziąć udział w Kejari: legendarnym turnieju organizowanym przez boginię śmierci we własnej osobie.
Jednak droga do zwycięstwa nie będzie łatwa, Oraya stanie bowiem w szranki z najokrutniejszymi wojownikami ze wszystkich trzech wampirzych domów. Aby przeżyć, będzie zmuszona zawrzeć sojusz z tajemniczym rywalem.
Wszystko, co związane z Raihnem, jest niebezpieczne. Jest bezlitosnym wampirem, zabójcą doskonałym, wrogiem korony ojca Orayi i... jej największą konkurencją. Ale księżniczkę najbardziej przeraża to, jak bardzo Raihn zaczyna ją pociągać.
W Kejari nie ma jednak miejsca na litość. Wojna przybiera na sile i niszczy wszystko, co Oraya uważała za dom. Raihn wydaje się rozumieć ją jak nikt inny, ale ich rozwijająca się relacja może stać się jej zgubą – w królestwie, w którym nic nie jest groźniejsze od miłości.

Powiedzenie, że na daną historię musi przyjść dobry moment idealnie oddaje moją relację ze ŻiSN. A to dlatego, że podchodziłam do niej wcześniej dwa razy i zawsze pojawiał się jakiś problem z dalszym czytaniem. Z racji, że zbliża się premiera drugiego tomu, postanowiłam dać jej ostatnią szansę. No i w końcu między nami kliknęło. Ale to tak, że pochłonęłam ją w dwa dni i już teraz, natychmiast, chcę kolejny tom. Uwielbiam! Kocham! Chcę więcej!

Nie wiem, co lubię bardziej w tej historii, czy fakt, że Oraya jest przybraną córką króla wampirów i bierze udział w turnieju, w którym jej przeciwnikami są te krwiożercze potwory, czy przedstawienie tego fantastycznego, ale i przeokropnie brutalnego świata, o którym chcę wiedzieć więcej, czy wątek romantyczny, który rozpoczyna się od wrogości i nieufności, przez sojusz i zaufanie, po uczucia bliskie miłości, czy może to całość tak mnie zafascynowała. W każdym razie bawiłam się świetnie. 

Och, jak dobrze, że jej nie odrzuciłam.

Świetna kreacja bohaterów (w tym silna kobieca postać), skupienie się na wątku fantastycznym (przedstawienie turnieju, w tym opisy walk - miodzio), zatrważająca wizja człowieka w świecie pełnym wampirów, niewysuwanie wątku romantycznego na pierwszy plan, chwytająca za serce relacja ojciec-córka, powodująca motyle w brzuchu relacja damsko-męska (obserwowanie zachodzących w niej zmian było absolutnie uzależniającym doświadczeniem), ciągłe napięcie i zwroty akcji, atmosfera mroku i niebezpieczeństwa oraz te wszystkie emocje (a już szczególnie te pod sam koniec) - to wszystko składa się na historię, która wciąga, absorbuje, zachwyca, przeraża i nie daje o sobie zapomnieć.

Jeśli kolejne tomy będą trzymać poziom to jest wielka szansa, że znalazłam swoją kolejną ulubioną serię. I nie mogę się już doczekać drugiego tomu.

✍️Jednym zdaniem: Jeśli kochacie fantasy z lekkim wątkiem miłosnym, to nie możecie ominąć tego tytułu.

Ocena: 4.5/5

📚Gatunek: fantasy

📍Seria: Królestwo Nyaxii (tom 1)

👀Narracja: pierwszoosobowa, jeden punkt widzenia

🎂Wiek głównych bohaterów: więcej, niż dwadzieścia

🌶️Spicy sceny: tak

🎭Motywy: wampiry, turniej, wojna, od wrogów do kochanków, powoli rodzące się uczucie

🔢Sugerowany wiek: 18+

👉Współpraca reklamowa z wydawnictwem Filia

 

Prześlij komentarz

0 Komentarze