Przeznaczenie wyznaczone przez wyższą siłę.
Co cztery pokolenia przez Boga zostaje
wybrana jedna osoba, która przez całe swoje życie musi nosić Boski Kamień, a
wraz z nim brzemię - wielkie i niezwykle ważne zadanie. Tym razem wybranką
zostaje Elisa - księżniczka Orovalle, która w dniu szesnastych urodzin zostaje
wydana za mąż za króla Joy d'Arena. Musi opuścić swój rodzinny kraj, by zostać
królową ludzi i miejsca, którego nie zna. Zostawiając za sobą dom i ukochaną
rodzinę oraz nosząc Kamień, dowiaduje się, że ma wielu wrogów, a jej życie jest
zagrożone. Od tej pory stara się dowiedzieć prawdy o samej sobie i o swoim
przeznaczeniu.
Czyż to nie jest tak, że Bóg wybiera tych, którzy na tym świecie ból znoszą i dla nich przeznacza miejsce w raju? W cierpieniu dopiero rozumiemy, jak potrzebna nam jest sprawiedliwa prawica Boga. I nasze potrzeby duchowe stają się ważniejsze od fizycznych.
"Dziewczyna Ognia i Cierni"
okazała się bardzo przyjemną przygodą, której fabuła została dobrze
skonstruowana, a ważniejsze wątki należycie rozłożone. Przyjemnie mi się ją
czytało, choć muszę podkreślić, iż trochę mi się dłużyła. Męczyły mnie te
podróże bohaterów w przeróżne strony, ale dzięki kilku zwrotom akcji nabierały
w końcu tempa. Jestem tym typem czytelnika, który lubi, gdy ciągle coś się
dzieje, gdzie nie ma prawie w ogóle fragmentów na odpoczynek czy uspokojenie -
oczywiście, gdy chodzi o ten gatunek literacki, czyli fantastykę, bo w nich
musi się dziać. Tu niestety zdarzały się przestoje, które wywoływały u mnie
znużenie. Szczególnie, gdy uwaga skupiała się na głównej bohaterce. Chwilami
miałam wrażenie, że wypełniała ona i jej problemy z wyglądem 99% treści. I
przez to poczułam się odrobinę przytłoczona tą postacią. Choć bardzo mi się
podobało przedstawienie rozwoju postaci - krok po kroku, a nie
natychmiastowo.
Opancerzam się, sercu każę być kamieniem.
Zabrakło mi w tej książce przedstawienia
innych bohaterów tejże powieści. Mamy Elisę - naszą narratorkę - ale mam
wrażenie, że liczy się tylko ona, a reszta postaci to tylko tło. Zabrakło mi
silnej męskiej postaci, która nadałaby tej historii pikanterii i smaczku.
Niestety mamy tylko Elisę i jej etapy przemiany. A szkoda, bo momentami aż się
prosiło o wprowadzenie bohatera, który całkowicie by namieszał w poszczególnych
scenach. Uwagi mam również do języka powieści. Był prosty i zrozumiały, ale
chwilami dość mocno irytował źle trafionymi zwrotami.
Afflatus Homera mówi nam, że magia czai się pod naskórkiem tego świata i próbuje się uwolnić na powierzchnię. Żeby ją zwalczyć, Bóg co sto lat wybiera kogoś, kto jest w stanie zwyciężyć magię magią.
"Dziewczyna Ognia i Cierni" to
intrygująca i wciągająca powieść fantastyczna, która zawiera w sobie cechy
literatury sensacyjnej. Zawiera mnóstwo wątków, więc wymaga całkowitego
skupienia, szczególnego podczas zwrotów akcji, które wywoływały niezwykłe
napięcie. Ale... Sam początek jest niezwykle frapujący, gdy zostajemy
wprowadzeni w ten fantastyczny świat. Zaczyna się zagadkowo, ale im dalej w las
tym robi się ciut gorzej. Dla mnie zdecydowanie za dużo przeciągania, za dużo
coraz to nowszych planów, sekretów, intryg i za dużo podróży. Mam wrażenie, że
gdyby pousuwać te niepotrzebne wątki, to ta książka stałaby się o połowę
krótsza, a dzięki temu mniej nużąca. Muszę jednak podkreślić, iż sama historia
bardzo mi się spodobała. Szczególnie, gdy dochodziło do zwrotów akcji i zmian,
które korzystnie wpływały na fabułę. A zakończenie dało nadzieję na ciekawie
rozwinięcie tej historii. W tej powieści da się zauważyć i plusy i minusy,
wobec czego mam mieszane, co do niej uczucia. Z jednej strony bardzo spodobała
mi się treść, ale z drugiej czegoś mi w niej zabrakło.
Autor: Rae Carson / Tytuł oryginalny: The Girl of Fire and Thorns / Seria: Trylogia Ognia i Cierni / Wydawca: Albatros - opis /
Data wydania oryginału: 2011/ Data wydania w Polsce: kwiecień 2015 / Liczba stron: 416
Zauważyłam, że wiele osób porównuję tę książkę do "Szklanego tronu", co według mnie jest zdecydowaną przesadą. Można znaleźć pewne elementy łączące obie pozycje, jak choćby monarchia, ale to tyle. Główne bohaterki obu powieści są od siebie różne. Podobnie jest z męskimi bohaterami. A gdy przyjrzymy się sferze wątkowej, od razu da się zauważyć różnice pomiędzy tymi tytułami. Dla mnie to dwie zupełnie inne książki. I nie sądzę, by porównywanie ich miało jakikolwiek sens.
2 Komentarze
Książka mnie interesuje, jednak boję się, że mnie zawiedzie.
OdpowiedzUsuńŚwietna recenzja.
Jestem dość ciekawa tej książki :) Mam nadzieję, że szybko wpadnie w moje ręce :P
OdpowiedzUsuń