Outliersi - Kimberly McCreight

Nic nie jest takie, jak może się początkowo wydawać. 

"Wszystko zaczyna się od SMS-a: Wylie, błagam, pomóż mi.
Wylie nie rozmawiała z Cassie od ich ostatniej kłótni ponad tydzień temu. Ale to nieistotne. Cassie ma problemy, więc Wylie postanawia uratować swoją najlepszą przyjaciółkę przed nią samą. Ale tym razem jest inaczej. Zamiast powiedzieć Wylie, gdzie jest, Cassie wysyła tajemniczo brzmiące wskazówki. W dodatku nie prosi jej, żeby przyjechała sama, tylko wysyła do niej Jaspera. Wylie nie ufa chłopakowi, który sprowadził jej przyjaciółkę na złą drogę, ale nie ma wyboru – musi z nim jechać. Odnalezienie Cassie bardzo szybko przeradza się z trudnego zadania w niebezpieczną misję. Im dalej jadą na północ, w głąb gęstych lasów Maine, tym silniej odzywa się w Wylie przeczucie, że coś jest bardzo nie tak. Czego Cassie im nie mówi? I czy odnalezienie jej nie będzie dopiero początkiem czegoś znacznie gorszego?"

Moim głównym (prawdopodobnie) problemem w związku z "Outliersami" jest fakt, iż w swoim życiu przeczytałam już mnóstwo thrillerów, sensacji i kryminałów. A co za tym idzie nie łatwo mnie zaskoczyć, wiele rozwiązań potrafię przewidzieć i autor musi się porządnie postarać bym odczuwała silne emocje podczas poznawania kolejnych rozdziałów. Komu się to zawsze udaje? Harlanowi Cobenowi i Erice Spindler. Uwielbiam ich oboje i poznałam już prawie wszyskie ich książki więc poprzeczka dla (nowych) autorów, którzy tworzą ten gatunek ustawiona jest bardzo wysoko. Czy Kimberly McCreight choć trochę udało się do nich zbliżyć? Nie.

"Outliersi" to thriller młodzieżowy naszpikowany aurą tajemniczości. Jednakże nie trzymał mnie w niesamowitym napięciu. Jeszcze do pewnego momentu byłam zaintrygowana i chciałam wiedzieć, co do cholery się tam wydarzyło, ale w sumie nic mnie w niej aż tak nie zaskoczyło bym czytała ją z rozdziawioną buzią. Nie odczuwałam też żadnej satysfakcji z poznawania późniejszych rozdziałów. Niestety w pewnym momencie zaczęłam mieć już dosyć tych wszystkich niedomówień i konsternacji, a bohaterowie zaczęli mnie już porządnie drażnić (główna postać robiła to od pierwszej strony) - niektóre dialogi były wręcz koszmarne, bo tak bardzo banalne i nijakie. Dziwiło mnie postępowanie bohaterów, w wielu sytuacjach nie potrafiłam zrozumieć ich decyzji, ani wczuć się w ich sytuację. W pewnym momencie miałam ochotę złapać bohaterów za ramiona i porządnie nimi potrząsnąć by w końcu zaczęli myśleć i zwrócili się do kogoś dorosłego. Wiele rzeczy były dla mnie kompletnie niezrozumiałych. Ech...

Miała to być porywająca i pasjonująca lektura, jednakże mocno mnie zawiodła. A naprawdę spodziewałam się świetnej historii, niesamowitych emocji i tego poczucia napięcia, które sprawia, że przewraca się strony w zawrotnym tempie. Nic z tego nie dostałam. I naprawdę nie wiem czy to wina fabuły, stylu pisania autorki (bo kreacji bohaterów na pewno tak) czy po prostu moja (bo jestem za stara na wszystkowiedzących i mających w głębokim poważaniu dorosłych nastolatków), ale aż mi smutno, że się nią nie zachwyciłam, bo po opisie myślałam, że to będzie COŚ. Jeszcze początek mi się podobał (zakończenie też nie było złe, choć ten cliffhanger był dość dziwny), ale cała reszta wypadła bardzo słabo. Czegoś mi w tej lekturze zabrakło. Na pewno nie tajemnic ani intryg, ale chyba po prostu emocji. Co chwilę pojawiały się nowe zwroty akcji (za dużo), ale wcale tak dobre to one nie były. Spodziewałam się, że przez tych ponad 350 stron będę pochłonięta treścią, ale tak się nie stało. Przez znaczną część byłam znudzona i nie mogłam doczekać się końca. W tym roku ma pojawić się druga część, ale jak zapewne się domyślacie nie mam jej w planach (i nigdy nie będę miała) i za nią podziękuję.

Komu spodobają się "Outliersi"? Ciężko mi to stwierdzić. Ale skoro jest ona skierowana do nastoletnich czytelników to właśnie może im powinna się spodobać. Nie sądzę jednak by starsi czytelnicy znaleźli w niej coś dla siebie (chyba, że lubią tego typu lektury).

Jeśli doszliście do tego momentu recenzji to już wiecie, że powieść Kimberly to zdecydowanie nie moja bajka. Jednakże pamiętajcie, że oceniam ją z punktu widzenia doświadczonego czytelnika, który poznał już wiele genialnych i przegenialnych thrillerów. I z tego powodu ani jej nie polecam ani nie odradzam. Wolałabym żebyście na własnej skórze przekonali się czy ta historia jest dla was. Ja jestem zdecydowanie na "nie", ale to nie znaczy, że nie spodoba się ona komuś innemu. Choć tak szczerze, to jest mnóstwo lepszych książek, którym warto poświęcić swój czas.

Prześlij komentarz

1 Komentarze

  1. Niestety doświadczyłam powieści na mojej skórze i podziękuje bardzo . Wydaje sie jak by autorka chciała nadłożyć akcja kosztem jakiejkolwiek formy . Cieszę sie ze UFO nie wylądowali gdzieś w środku lasu i nie porwało naszych bohaterów bo to by było równie prawdopodobne jak to co ich spotkało . Bardzo naciąga powiesc . Recenzja świetna - dobrze oddaje moje uczucia

    OdpowiedzUsuń