
Siedemnastoletnia, marząca o karierze pisarskiej, June Scott zawsze chciała napisać wspaniałą historię miłosną. Historię pełną radości, piękna, romansu, który zostaje z tobą jeszcze długo po przeczytaniu ostatniej strony. Ale June jeszcze nigdy nie była zakochana, a gdy nagle dowiaduje się czegoś, co zmienia jej życie, zaczyna się zastanawiać, czy w ogóle będzie jej to pisane.
Wtedy poznaje Jessego Taylora, chłopca, którego zegar również tyka. Żyje tak, jakby każdy dzień był jego ostatnim… bo tak właśnie może być.
Gdy światy June i Jessego się ze sobą zderzają, iskra zmienia się w potężny płomień. Ich dni przesypują się przez palce niczym piasek w klepsydrze, pełne skradzionych pocałunków i spędzonych w spokoju chwil, które zdają się wiecznością. Gdy June opisuje tę miłość własnymi słowami, tworzy coś jeszcze bardziej trwałego – historię dla świata, prezent dla chłopca, który zmienił wszystko.
Bo miłość nie umiera, nawet gdy ludzie odchodzą z tego świata.
Miłość trwa – we wspomnieniach, słowach, w sercach tych, którzy mieli odwagę, by ją poczuć.
Nie jestem fanką tej historii. Za dużo tu błyskawicznej miłości, choć rozumiem, że bohaterowie nie mieli czasu. Tyle, że przez to nie poczułam tych ich uczuć do siebie. Bo w jednej chwili się poznali, a już za moment były wyznania miłości do końca świata i nazywanie 'kochaniem'. I wiem, że trudno by w historii o chorobie nie było smutku, ale tutaj było go tyle, że zwyczajnie źle się czułam po jej skończeniu. Nie smutna, jak często po takich historiach, tylko koszmarnie przytłoczona i zdołowana. Nie do końca rozumiem też tych rozdziałów z książką June z alternatywną wersją ich historii, bo ogromnie wybijały mnie z rytmu, przez co w pewnym momencie zaczęłam je omijać. I szczerze, chwilami było tu bardzo nudno.
Wiedziałam, że ta książka będzie smutna, ale nie sądziłam, że będzie tak ciężka i tak...pozbawiona nadziei. Nie wiem, jak ją ocenić. Bo z jednej strony nie chcę jej dawać fatalnej oceny tylko dlatego, że mnie zdołowała, ale z drugiej mam do niej wiele zastrzeżeń w kwestii fabuły, dialogów czy samych bohaterów, co do których nie czułam żadnej więzi. I chyba po raz pierwszy nie dam żadnej oceny. I ani nie polecam ani nie odradzam. Poza tym to moja 3 książka Cole i chyba ostatnia.
✍️Jednym zdaniem: Nie mam nic przeciwko smutnym książkom, ale ta wyjątkowo mnie przytłoczyła.
⭐Ocena: brak oceny
📚Gatunek: YA
📍Pojedynczy tom
👀Narracja: pierwszoosobowa, dwa punkty widzenia
🎂Wiek głównych bohaterów: 17
🎭Motywy: choroba, pierwsza miłość, pisanie książki
🔢Sugerowany wiek czytelnika: 16+
👉Współpraca reklamowa z wydawnictwem Filia

0 Komentarze