If we burn, you burn with us - ekranizacja "Kosogłosa" (część 1)


"Igrzyska śmierci" były dobre, "W pierścieniu ognia" świetne. A jak uplasowała się pierwsza część "Kosogłosa"?         
Pomiędzy dwoma poprzednimi. 

Na ten film czekało się rok. Niestety przez pieniądze (chyba taki jest powód, czy raczej może przez długi montaż?) i na drugą część trzeba czekać kolejny rok. Wyjścia nie mamy. A każdy z nas wie, że druga część będzie o wiele wiele lepsza. Tam to dopiero będzie się działo. Trup za trupem. W internecie krąży informacja (jeszcze nie potwierdzona), iż jeden z bohaterów zabity w książce, w filmie ma przeżyć. Nie napisze imienia, bo jeszcze komuś zaspoileruję. :)







Pierwsza część "Kosogłosa" to niemalże wprowadzenie, bo dopiero w drugiej części będzie się działo. Jasne i w pierwszej było trochę akcji, ale nie była ona jakaś szalona. Ale przyznaję dwa razy popłynęły mi łzy, a przy piosence "The Hanging Tree" w wykonaniu Lawrence miałam porządnie ciary i było to niesamowite.



"Kosogłos" zaczyna się od sceny, w której Katniss ukrywa się w jakiś pomieszczeniu (tunel, korytarz lub coś podobnego) Dystryktu Trzynastego kompletnie przerażona, zagubiona i pozbawiona ducha walki. Jedyne o czym myśli to Peeta, który nie został uratowany, jak ona. Później mamy Finnicka, który przez cały film zachowuje się i wygląda zupełnie inaczej, niż w drugiej części. To niestety już nie ten sam przystojny i pociągający chłopak. Ale dobrze wiemy dlaczego tak jest. I w końcu widzimy Dystrykt Trzynasty. Ale największe wrażenie robi widok spustoszonego Dystryktu Dwunastego. I od tej chwili Kosogłos się odradza. 

Krótkie chaotyczne notki:

  1. Dla mnie było za mało Haymitcha. Uwielbiam gościa, ale było go za mało. 
  2. Filmiki z Peetą były niesamowite, a sceny z nim z końcówki, aż łamiące serce.
  3. Bardzo mnie ucieszyło, iż postanowiono nagrać scenę z odbicia Zwycięzców, bo jak wiemy w książce jej nie było. Wiedziałam, jak to się skończy, ale i tak się denerwowałam. 
  4. Dodali Effie, której w książce, jak wiemy nie było.
  5. Ominęli drużynę przygotowawczą Katniss z książki. 
  6. Ominęli scenę pobitego Peety, gdy ten ich ostrzegł.
  7. Nie widzę nikogo innego w roli Katniss, jak Lawrence. Dziewczyna jest po prostu dobra w tym co robi. 
  8. Donald Sutherland, jako Prezydent Snow jest niesamowity. Z  każdym kolejnym filmem przeraża i intryguje mnie coraz bardziej.  Mimo, iż to zła postać, ja i tak go lubię. Czy ze mną jest coś nie tak?
  9. Mnóstwo białych róż, które robią wrażenie. 
  10. I dużo scen z perłą. Tak o Peecie nie można zapomnieć przez cały film. 




(źródło: tumblr)

Ogólnie film uważam za udany. Chwilami tak się wczuwałam, iż zapominałam, że jestem tylko w kinie (szczególnie przy scenie w Kapitolu). Nawet głośno zachowujący się (ileż można grzebać w pudełku po popcornie) i kręcący się (panu za mną bardzo dziękuję za częste wstrząsy) ludzie. I nie zaprzeczę, że łzy mi nie popłynęły. Ale niedosyt i tak pozostaje. Chcę więcej. 



Mimo, iż trzecia część z całej trylogii podobała mi się najmniej (ale tylko ze względu na te liczne śmierci), to film spodobał mi się bardzo. Nie pozostaje mi nic innego, jak tylko czekać. Kolejne 12 miesięcy. 

Prześlij komentarz

6 Komentarze

  1. Mam podobne odczucia co Ty. Czekam na ostatnią część i mam nadzieję, że będzie nawet lepsza od tej :)
    Co do tej śmierci, której ma nie być w filmie- tego nie słyszałam! Ciekawe czy faktycznie tak się stanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie wiem czy będzie lepsza, ale na pewno smutniejsza. A co do tego drugiego. Jak tylko będzie oficjalna informacja to o tym poinformuję. :D

      Usuń
  2. Nareszcie! Nareszcie! Nareszcie! Ileż można było czekać na kolejną cześć igrzysk!?!? Marnie tylko, że na kolejną (i ostatnią... jak ja to zniosę? Będzie deprecha nie z tej ziemi...) część znooowu (!) trzeba czekać rok. No kto to wymyślił, ja się pytam!? Dobra, jakoś to przeboleje, a teraz skupię się na 1 części Kosogłosa: Było niesamowicie. Nie wiem jak oni to robią, czy to po prostu ta moja wielka miłość do tej serii to sprawia, że film tak mnie wciągnął i tak poruszył, że nie słyszałam nikogo na sali, miałam uczucie kompletnego odcięcia się od świata i życia tylko i wyłącznie tym filmem. Od pierwszej minuty tego filmu byłam jak w transie, i ten stan nadal się utrzymuje! Jako że to dopiero pierwsza część kosogłosa wiadomo było, że akcji nie będzie zbyt wiele, że będzie to ogólne wprowadzenie do ostatecznej końcówki całej serii, jednakże fabuła jest bardzo spójna, wiernie odwzorowuje to co dzieje się początkowej części książki i generalnie zachwycili mnie, jak zwykle! Generalnie (mimo tego rocznego czekania na 2 część) jestem bardzo zadowolona, że film został podzielony na dwie części. Dlaczego? Bo jest więcej filmu do oglądania, a to dla takiego fana jak dla mnie jest czymś niesamowitym. Wybaczcie za chaotyczną notkę, ale moje myśli co do tego myśli napływają z prędkości światła i trudno mi je wszystko uporządkować w jedną spójną całość, więc generalnie moja opinia przedstawia się tak: Było cudownie!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No w końcu, ileż można było czekać na ten komentarz. Aż trzeba się upominać. Haha. :D

      Usuń
  3. A widok Peety na sam koniec (CGI...rewelacyjna robota!) i jego wyczyny po prostu złamało mi serducho na milion kawałków... całkowicie podzielam uczucia Katniss w tamtym momencie..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśni CGI - ludziska, Josh nie odchudzał się do tej roli. Wszystko za niego zrobił komputer i obróbka i te wszystkie technologiczne sprawy. Nie martwcie się Josh nie musiał głodować. :D

      Usuń