Losing Hope (Hopeless #2) - Colleen Hoover (recenzja przedpremierowa)

Poznaj "Hopeless" z punktu widzenia Deana Holdera. 

Dean Holder, jako małe dziecko miał przy sobie dwie najważniejsze dla niego osoby: siostrę Lesslie i przyjaciółkę Hope. Każdego dnia widział, jak jego mała przyjaciółka płacze i starał się za wszelką cenę poprawić jej humor. Pewnego dnia zostawił ją na podwórzu i dziewczynka znikła. Kilkanaście lat później doświadcza i drugiej straty. A jego poczucie winy, które dręczyło go przez te wszystkie lata wzmaga się jeszcze bardziej. Po śmierci siostry Holder nie jest w stanie normalnie żyć. Dręczące go wyrzuty sumienia, a także niezrozumienie zaistniałej sytuacji doprowadza go do wybuchów złości, ale i zamknięcia się w sobie. Zaczyna pisać listy do siostry, by choć przez chwilę czuć, że jest ona obok, że nie odeszła, a także by zrozumieć zaistniałą sytuację. A po kilku miesiącach na jego drodze staje Sky - dziewczyna, która sprawia, że ból i smutek uderza jeszcze z większą siłą. 
"Strasznie przepraszam, że Cię zawiodłem. Przepraszam, że nie umiałem odczytać, co się dzieje w Twojej głowie, gdy powtarzałaś, że wszystko jest w porządku."
Dean Holder w pierwszej części zgrywał luzaka i typowego twardziela, który obok siebie ma wiele kobiet, jednak dopiero w drugiej części widzimy jego prawdziwą twarz. Twarz chłopaka wrażliwego, naznaczonego cierpieniem i wyrzutami sumienia. Dopiero w "Losing Hope" poznajemy go od podszewki, odsłaniającego całą swoją poranioną duszę. Właśnie, dlatego śmiem twierdzić, iż "Losing Hope" jest kompletnym dopełnieniem "Hopeless". Takim, po którym wszystkie pytania dostały swojego odpowiedzi. Bo dowiadujemy się również o sekretach, które przez lata ukrywały inne bohaterki książki. O tajemnicach, których się nie spodziewałam.
"Być może poświęciłem zbyt wiele czasu na chronienie cię przed Graysonem, podczas gdy tak naprawdę powinienem był chronić Cię przed samą sobą."
"Losing Hope" to przede wszystkim historia Deana Holdera i jego siostry Lesslie. Zaczyna się ona na długo przez poznaniem Sky, dzięki czemu możemy, w końcu, w pełni poznać przeszłość chłopaka. Dopiero później historia toczy się równolegle do tej z "Hopeless". Ogromnie cieszy mnie, iż Colleen Hoover postanowiła ukazać nam Holdera z przeszłości, a nie od momentu spotkania w sklepie. Przedstawiając nam tę historię od początku, autorka dostarcza nam wielu nowych informacji, o który w poprzedniej książki ledwo napomknięto. Dzięki temu dowiadujemy się o dzieciństwie bohaterów, o zniknięciu Hope, dorastaniu rodzeństwa, śmierci, a także o wiele więcej, bo poznajemy prawdziwego Holdera. Aż w końcu jesteśmy skupieni na Sky i Holderze i ich próbach odgadnięcia przeszłości i jej zrozumienia.
"To po prostu był jeden z tych dni, których człowiek w ogóle się nie spodziewa, kiedy budzi się rano."
"Losing Hope" wzrusza od samego początku. Chwilami miałam wrażenie, iż porusza bardziej, niż "Hopeless". Myślę, że to ze względu na skupienie się autorki na miłości rodzeństwa, cierpieniu po stracie bliskiej osoby i próbach dojścia do zrozumienia przyczyn tych wydarzeń. W "Hopeless" natomiast autorka skupiła się na dramatycznej przeszłości Sky. W niej wzruszała historia małej, skrzywdzonej dziewczynki, a tutaj życie doświadczonego przez los chłopaka. Dwa różne światy, a jednak tak sobie bliskie, bo pełnie smutku, bólu, goryczy i żalu. Colleen Hoover wie, jak "zniszczyć" czytelnika.

Mimo iż znałam zakończenie historii Holdera i Sky, byłam ogromnie ciekawa, jak cała ta historia wyglądała z punktu widzenia chłopaka. Teraz wiem, że miał nie łatwiej, niż Sky. Bo jego życie i dzieciństwa naznaczone byli stratą, smutkiem, strachem i poczuciem winy. Jak małe dziecko może sobie poradzić z tyloma negatywnymi uczuciami? Dzieciństwo powinno być radosne, szczęśliwe, pozbawione smutku i trosk. Jak wiemy ani dzieciństwa Holdera ani Sky takie nie było. W "Hopeless" dopiero po jakimś czasie poznajemy przeszłość Sky. W "Losing Hope" od początku Dean nas przez nią przeprowadza i dzięki temu możemy lepiej go poznać zrozumieć i spojrzeć na te historie jeszcze raz z zupełnie innego kąta, poznać historię, która wzrusza do łez i nie pozwala o sobie zapomnieć. A także chwilami mocno zaskakuje. Według mnie obie książki są świetne, ale odnoszę wrażenie, iż "Losing Hope" jest odrobinę lepsza, ze względu na masę wylewających się emocji od pierwszej do ostatniej strony.

Dostałam tak wielką dawkę emocji, iż mam wrażenie, że Losing Hope nie zapomnę do końca życia. Miłość, przyjaźń i nadzieja. Nigdy ich nie traćmy!

"Losing Hope" do kupienia i przeczytania od 4 lutego. A w książce specjalny kod do pobrania "Szukając Kopciuszka" na woblink.com.

"Hopeless" - link do recenzji książki

Przed mną jeszcze do przeczytania "Szukając Kopciuszka", ale to dopiero w lutym. Jestem ogromnie ciekawa historii Six i Daniela. I mam nadzieję, że w Polsce ukaże się więcej książek Colleen Hoover, bo ta kobieta po prostu wie, o czym pisze. 

Jestem wielką zwolenniczką czytania książek, które przedstawiają punkt widzenia innego bohatera. Czemu? Bo dzięki temu nie dość, że mogę jeszcze raz przejść przez historię, którą lubię, to na dodatek mogę dowiedzieć się czegoś nowego. I co z tego, że wiem, jak kończy się dana książka. Przecież nie to jest najważniejsze. Jasne ważne, ale czy najważniejsze? Nie sądzę. Gdy historia mi się podoba, to czemu nie poznać jej jeszcze raz, tylko z zupełnie innej strony. Bo przecież wiele rzeczy wygląda zupełnie inaczej ze strony innego bohatera. Jest wiele historii, przez które przeszłabym jeszcze raz, dowiadując się o niej z punktu widzenia tego drugiego bohatera. Pierwszy na myśl przychodzi mi Peeta, a także Hermiona czy chociażby Jesse z "Pośredniczki". Mam wrażenie, że mogłabym tak wymieniać i wymieniać.

Prześlij komentarz

10 Komentarze

  1. Książka zdecydowanie nie dla mnie. Nie jest to tematyka, którą czytuję i wątpię, abym przy pozycji dobrze się czuła.

    OdpowiedzUsuń
  2. Strasznie chcę przeczytać tę serię. Wydaje mi się bardzo wciągająca i przyjemna!

    OdpowiedzUsuń
  3. Hopeless bardzo mi się podobało, więc sięgnięcie po Losing Hope wydaje się być tylko kwestią czasu :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Bardzo chcę ją przeczytać :D Zamówiłam ją już i nie mogę się doczekać aż do mnie trafi.

    OdpowiedzUsuń
  5. "Losing Hope" zaraz obok "Hopeless" to na chwilę obecną moje ukochane pozycje z gatunku NA. Opisywana przez Ciebie książka jest idealnym uzupełnieniem tomu pierwszego i naprawdę warto się z nim zapoznać, mimo że - teoretycznie - są o tym samym. Zaskakujące jest to, jak punkt widzenia może odmienić nawet dobrze nam znaną historię ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dokładnie, dokładnie. Ja nie spodziewałam się Losing Hope będzie tak inna.

      Usuń
  6. Zostałaś nominowana do Liebster Blog Award. Informacje na dlaczego-kochamy-tak-mocno.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  7. Od bardzo dawna zastanawiam się nad przeczytaniem książki pani Hoover "Hopeless". Ale nadal nie wiem czy warto ...

    OdpowiedzUsuń
  8. Przede mną jeszcze "Hopeless", ale już niedługo biorę się za czytanie, bo jest już na półce:) Mam nadzieję, że mi się spodoba i sięgnę po "Losing hope" :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Hopeless... Tak mnie ta książka wciągnęła, że przeczytałam ją w zaledwie kilka chwil. Niestety przyjaciółka na razie nie chce pożyczyć mi Losing Hope, bo uważa, że za dużo czytam.

    OdpowiedzUsuń