Purgatorium: wyspa tajemnic - Eva Pohler

Czy śmiertelne przerażenie potrafi uratować życie?

"Purgatorium: wyspa tajemnic" to powieść skupiona na siedemnastoletniej Daphne Janus, która przeżyła w swoim życiu ogromną tragedię, po której nie potrafi się otrząsnąć. Te straszne wydarzenia rzucają długi cień na jej życie, gdyż dziewczyna nosi w sobie ogromne poczucie winy, które z każdym kolejnym dniem coraz bardziej ją przygniata. A noszenie w sobie takiego ciężaru sprawia, że Daphne nie potrafi pogodzić się zarówno z przeszłością, jak i pragnie zakończyć swoje cierpienia raz na zawsze, gdyż nie jest już w stanie dłużej żyć z tymi koszmarnymi wspomnieniami, oskarżeniami i z samą sobą. Syndrom ocalonego i związane z nim poczucie winy, odrętwienie i wewnętrzny konflikt to dla wielu sytuacja nie do przezwyciężenia, także dla Daphne. I właśnie wtedy dziewczyna trafia na Purgatorium - wyspę, która dla mnie z samej nazwy wydaje się straszna. I cóż taka właśnie jest. Gdy dziewczyna myśli, że trafiła do raju, w którym mogłaby w końcu zakończyć swoje cierpienie, okazuje się, że czeka ją los jeszcze gorszy. Purgatorium nie jest rajem. Oj nie. To wyspa, gdzie strach ma naprawdę wielkie oczy. Nie chciałabym zbyt wiele zdradzać, ale można bać. A już na pewno miała się czego obawiać nasza młoda bohaterka, bo eksperymentalne terapie mogą czasem wymknąć się spod kontroli.
"Syndrom ocalonego występuje powszechnie, Daphne. Wiele osób odebrało sobie życie, bo nie umiało z nim żyć" 
Pamiętam jak na 4 roku studiów na zajęciach z psychologii pracy omawialiśmy różne tematy - te związane z pracą, z obowiązkami, z wypaleniem zawodowym (itd) oraz te nietypowe, choć w znaczny sposób związane z tematem przedmiotu. Bodajże na 3 spotkaniu mówiliśmy po prostu o człowieku i o jego granicach. I to właśnie na tych zajęciach poruszyliśmy temat eksperymentów na człowieku. Dostaliśmy świetny tekst do przeczytania w kilkanaście minut, a potem zaczeliśmy o nim dyskutować. W głównej mierze oparliśmy się na jednym z nich, który badał posłuszeństwo wobec autorytetów, a był to Eksperyment Milgrama (poczytajcie o nim, bo naprawdę warto). W niekrótkim czasie wywiązała się między nami naprawdę poważna dyskusja o człowieku i o tym, co jest w stanie zrobić. Najbardziej podobały mi się gorące zapewnienia kilku osób, że one nigdy przenigdy nie nacisnęłyby przycisku, który powodowałby rażenie prądem drugiej osoby. Myślałam, że zaraz zaczną przysięgać na życia swoich dzieci, rodziców czy zwierzaków. Tacy pewni. Tak śmieszni. Bo przecież nigdy nie wiadomo, jak człowiek by się zachował dopóki dopóty nie stanąłby przed ostateczną decyzją - takie właśnie było moje zdanie w tej dyskusji (na szczęście nie byłam jedyna). Pani profesor tak spodobała się ta dyskusja, że postanowiła pokazać nam inny eksperyment. Tym razem włączyła nam film "Cicha furia: Stanfordzki eksperyment więzienny" - dotyczący badania Philipa Zimbardo - i po zakończeniu na sali było po prostu cicho przez długich kilkanaście sekund. Mocny dokument. Robi wrażenie (polecam obejrzeć). I z tego, co zauważyłam zrobił mocne wrażenie na osobach, które kilkadziesiąt minut wcześniej tak mocno zapierały się przy swoim zdaniu.  
"Daphne, przeszłość jest permanentna. (...) Niezmienna. Nie da się jej zmienić. Można jedynie nauczyć się z nią żyć."
Najlepsze w tych eksperymentach jest to, że zwykłe osoby tak mocno zmieniały swoje zachowanie, bo a) robiły nieprzyjemne rzeczy innym i b) przejęły zachowania prawdziwych ofiar, a przecież nikt im tego nie kazał. Ale jednak robiły, bo w pierwszej sytuacji mogły, a w drugiej tak się czuły. Lecz to nie było prawdziwe życie, nie musiały nic robić, mogły w każdej chwili odmówić, w każdej chwili zarówno jedna, jak i druga strona mogła powiedzieć "stop" i byłby koniec. A tu proszę... Ludzki umysł jest tak bardzo skomplikwany. Zatem niesamowite, a zarazem strasznie, jest to do czego może doprowadzić człowiek, niezależnie od tego czy stoi przed sytuacją bez wyjścia czy też nie. W takich sytuacjach wydaje się, że nie ma co się dziwić, że w historii ludzkości nie raz i nie dwa dochodziło do prawdziwych tragedii milionów, bo człowiek jest zbyt podatny na słowa i czyny innych. I to jest w tym najsmutniejsze.
"Powtórzyła sobie, że nie obawia się śmierci. Bała się bólu, a Cam nie naraziłby jej na prawdziwy ból czy realne ryzyko."
Mam nadzieję, że nie odbiegłam za daleko od tematu (ale chciałam po krótkce wspomnieć o tych dwóch badaniach, bo może akurat kogoś to mocno zainteresuje), jaki poruszany jest w książce Evy Pohler, gdyż tutaj również mamy do czynienia z eksperymentem. Może nie tak szokującym i poruszającym, jak te Zimbardo i Milgrama, ale również dającym dużo do myślenia. Nie tylko samym jego przebiegiem i skutkami, ale i zakończeniem. Bo tutaj również mamy "ofiarę i kata", a bohaterowie stają po różnych stronach. I właśnie to mi się najbardziej spodobało - monitorowanie tego, do czego będą w stanie posunąć się obie strony. Ogromnie ciekawe było obserwowanie bohaterów, ich zmagań i wyborów A sama terapia leczenia skłonności samobójczych strachem wydaje się być nieco przerażająca. Szczególnie dla tych, co się nie lubią bać.
"Co to za życie, jeśli dzień w dzień trzeba patrzeć w twarze osób, które się skrzywdziło."
Mimo, że do setnej strony troszkę się wynudziłam, bo fabuła i akcja bardzo powoli się rozkręcały, to już tak od połowy zaczęłam czytać ją z przyjemnością i nim się obejrzałam, a tu już ostatnia strona. Bardzo spodobało mi się to, że cała historia owiana była nutą tajemnicy i tak naprawdę do końca nie byłam w stanie się zorientować w sytuacji prawdy i fałszu. I myślę, że wy również nie będziecie potrafili stwierdzić na 100% kto kłamie, a kto mówi prawdę. I to jest właśnie świetne w tej powieści, bo mamy mnóstwo tajemnic, od groma niewyjaśnionych sytuacji, dziwnych i przerażających wydarzeń, a także bohaterów, którzy mogą stać zarówno po stronie "ofiar", jak i "katów". I po części dzięki temu tak szybko się ją czyta, bo chce się jak najszybciej odkryć prawdę, zarówno samej wyspy, jak i poszczególnych bohaterów. A dodatkowo zawarte w tej opowieści zwroty akcji potrafią nie raz i nie dwa mocno zaskoczyć. I za to wielki plus.
"Niekiedy trudno jest sobie wybaczyć. Czasem musi się wydarzyć coś naprawdę dramatycznego i bolesnego, żeby pomóc człowiekowi darować sobie swoje winy."
Ale żeby nie było tak prawie idealnie i perfekcyjnie. Mam do niej kilka zastrzeżeń. Przede wszystkim zbyt powolny początek - coś czuję, że wiele osób może po tych kilkudziesięciu stronach odrzucić całą lekturę, a byłoby szkoda. Następnie nie do końca podobało mi się prowadzenie narracji i samej akcji (szczególnie w drugiej połowie), gdyż  za często następowało zbyt szybkie przeskakiwane pomiędzy jednym fragmentem a drugim. Odniosłam wrażenie, że autorka nie wyczuła sytuacji, w których należało zwolnić akcję, a w której znacznie ją przyśpieszyć. Wolałabym też aby było w niej więcej opisów zarówno miejsca akcji, jak i poszczególnych wydarzeń - więcej informacji o przeszłości Daphne czy innych bohaterów (trochę za mało danych o innych postaciach) - a także aby autorka w bardziej poetycki sposób opisywała uczucia oraz emocje bohaterki i fragmenty, w których dużą rolę odgrywał strach. Brakowało mi tej głębi uczuć i emocji. Zbyt wiele ważnych rzeczy opisanych było w zbyt prosty sposób. Natomiast do samej fabuły wielkich zastrzeżeń nie mam. Dało się zauważyć, że autorka w dużej mierze skupiła się na niekonwencjnalnych metodach leczenia strachem, niż na opisywaniu drugiego planu.
"Gdybyś nie doceniała życia, to byś się nie bała. Nie robiłoby ci różnicy, co się z tobą stanie." 
Powieść Evy Pohler to opowieść o strachu, lęku, poczuciu winy, wybaczaniu, braku kontroli, chęci życia, ludzkich granicach, ludzkim umyśle i osobowości - to jest fascynujące jak człowiek może zmienić swoje zachowanie w obliczu różnorakich sytuacji. Człowiek i jego zachowanie jako tematyka tej powieści jest niesamowicie intrygująca. I chciałabym teraz napisać, że jest to książka dla wszystkich bez wyjątku, ale niestety nie mogę. Dlaczego? Bo to nie jest typowa książka young adult. Nie jest ona też horrorem, ani thrillerem czy kryminałem. Tak naprawdę nie wiem, jak powinnam ją określić. Ma w sobie elementy każdego gatunku wcześniej wymienionego. Ale jest też dziwna w sposób, który nie potrafię wyjaśnić. Mam wobec niej mieszane uczucia. Może to te tajemnice, może to ta eksperymentalna terapia, która na samą myśl wydaje się przerażająca, a może sama jej fabuła i ten główny wątek. Albo po prostu taki był zabieg samej autorki. Może ona sama chciała stworzyć historię, która w niejednoznaczny sposób będzie próbą wyjaśnienia postępowania człowieka. Nie wiem. Założę się, że po poznaniu tej książki wy również będziecie mieli mieszane uczucia. Ja pomimo kilku zastrzeżeń jestem ciekawa, jak potoczą się losy bohaterki. Tym bardziej, że zakończenie mocno mnie zaintrygowało i dało do myślenia nad człowiekiem, jako istotą mocno podatną na innych. Zresztą sami się przekonajcie.

Tytuł oryginału: The Purgatorium/ Seria: Purgatorium/ Autorka: Eva Pohler /
Wydawnictwo: Replika - opis / Data wydania oryginału: 2013 / Data wydania w Polsce: maj 2016 /
Liczba stron: 304
 
I choć ta książka nie obezwładniła mnie emocjonalne ani nie wystraszyła mnie na śmierć, to i tak będę ją bardzo miło wspominać. Dlaczego? Choćby dlatego, że miałam tę ogromną przyjemność i możliwość objąć ją patronatem medialnym. I wiem, że zawsze będę wracała do niej z sentymentem, bo co jak co, ale ujrzeć własne logo na okładce, to jak wygrać jed dodatkową godzinę życia. ;)


Prawie na sam koniec mam dla was wszystkich dobrą nowinę, czyli konkursy. Mam do rozdania dwa egzemplarze tej książki i od dziś do końca 18 maja będziecie mieli szansę na ich wygranie. Jeden konkurs na Instagramie - link, a drugi na FB - link. Bierzcie udział i powodzenia. 

Dajcie znać, gdy przeczytacie książkę, bo chętnie bym o niej z Wami porozmawiała. Bo temat jest świetny - my sami. :)

Prześlij komentarz

4 Komentarze

  1. Biorę udział w Book Tour z tą książką, więc trochę na nią poczekam. :(( Ale myślę, że warto!
    Dwiestronyksiazek.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pewnie, że warto. Nigdzie nie napisałam, że nie. Miłej lekturki. :)

      Usuń
  2. A ja się zastanowię nad nią ;D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli podoba ci się opis i to co zawarłam w recenzji to się nie zastanawiaj tylko czytaj. Warto, jeśli lubisz tajemnicze klimaty, trochę horroru i całą tą resztę.:D

      Usuń